niedziela, 3 marca 2013

3. Ogłuszająca cisza

No i kolejna część :)
Proszę szczerze, jeśli ktoś to czyta to niech zostawi po sobie ślad, bo motywacja mi opada do zera.
~Till ,miałaś czytać, więc pytam - Jesteś tu jeszcze :-) ?

Zapraszam :

*~*~*

-Hej, spokojnie... nie zgwałcę cię. - Zaśmiał się.
-Na pewno? - Upewniał się basista z szarmanckim uśmiechem na ustach. Zdawał sobię sprawdę,że były to jednak tylko żarty.
Lambert zbliżył swoją twarz do twarzy Ratliffa tak, że ten czuł jego gorący oddech. Po raz pierwszy w życiu Tommy został onieśmielony urodą innego mężczyzny. Wmawiał sobie jednak,ze jest to wina alkoholu. Przysunał się nieznacznie w strone Adama i delikatnie musnał Jego usta swoimi drżącymi wargami. Przymknął powoli powieki i spuścił wzrok.. Nie wiedział co nim kieruje,lecz nie chciał przestawać...Wiedział, że nie powinien..
Brunet objął jego wargi swoimi wargami i objął mężczyznę mocno. Zatracili się w tym namiętnym pocałunku, ich ciałą grały jeden, ten sam rytm. Ratliff nieśmiało położył swoją dłoń na ramieniu Adama i delikatnie przygryzł zębami Jego dolną wargę
Ratliff nieśmiało położył swoją dłoń na ramieniu Adama i delikatnie przygryzł zębami Jego dolną wargę
Brunet zasyczał. Podobało mu się, dlatego chciał czegoś więcej. Pogłębiał pcoałunek powoli rozpinając koszulę Ratliffa, jednak ten przerwał mu.
-Nie pozwalaj sobie ,tygrysie -zasmiał się basista -Jestem prawie żonaty a Ty z mnie rozpustnika robisz? -spuścił wzrok -Okej, serio za duzo wypiłem...
-Dlaczego tak sądizsz? - Zapytał lekko sfrustrowany Lambert. - Nie chcesz niczego wiecej?
-Jestem hetero. Pijanym,ale jednak hetero -zaśmiał się ponownie Tommy odsuwajac się ,złapał papierosa po czym nerwowo go odpalił.
-Na pewno? - Śmiał się. - Nie byłbym taki pewny
-Po prostu dobrze całujesz, tyle.
-Tommy... samo to, ze mnie pocałowałeś już coś oznacza, nie uważasz?
-Tak. Ciekawość. Znasz mnie ,muszę zaliczyć każdy stopień do piekła, a jak zabawianie sie w udawane 'homo' to z Tobą.
-W porządku... - Szepnął odsuwając się. - Widzę, ze się świetnie bawisz.-Mówił z wyrutem,a  na jego wtarzy nie malowała sie żadna emocja. Był świetnym aktorem.
-Adam ... Nie rób mi tu takich scen.. Oj no wiesz,ze mnie nie przekonasz tą mina zbitego psa -rzekł Tommy biorąc głębokie zaciagniecie dymem papierosowym. Zerknał na Adama ,który nieustannie miał kaminny wyraz twarzy po czym wstał, popchnał go lekko i usiadł obok -Co mam zrobić,abyś się znowu uśmiechnął?
-Zwariowałeś? - Jęknął. - Daj mi spokój...
-Mówiłem...Dawać mogę,ale nie spokój...
-Dawaj komu innemu. - Jęknął, po czym wyszedł do barku po kolejną butelkę.
-Skoro nalegasz ! -zawołał Ratliff wstając, nałożył buty i narzucił na rozpietą ówcześnie koszulę kurtkę -Wrócę nad ranem, jak mnie nie zabją i nie zgwałcą -zawołał trzaskajac drzwami.
-Ej, ej, ej! - Krzyknął. Coś dziwnego w niego wstąpiło - Czekaj, nie odchodź...
-Sam mnie wygoniłeś -zawołał pijany Ratliff zataczajac się, po chwili się potknał i upadł w snieg - O kurwa jaki poślizg!
-Cofam to. Chodź tu... proszę.
-Cofac to ty mozesz sobie film -rzekł kładąc się plecami w zaspę śniegu w której się znajdował -czynów i słow się nie da -powiedział wzdychajac, patrzył w niebo. Po chwili z niewiadomego mu powodu łzy zaszły jego spojówki, zacisnął powieki hamując srebrzyste krople.
-Kto to mowi? - Szpenął. - no już. - Ujął jego dłoń. - CHodź do mnie.
Ratliff jednak nie ruszył się ani o cal - Boze ,jestem idiotą -załkał kuląc się, przyciagnał kolana pod brodę i zaczłą ponownie płakać.
-Tommy, co jest? -Dziwił się Lambert i wciągnął chłopaka do srodka. - Dziecko...
-Sam jesteś dziecko -rzekł ocierajac łzy po czym rzucił się przyjacielowi na szyję -Jakiś Ty mięciutki.
Lambert ugiął się lekko, jednak objął chłopaka.
-Mm dziękuję... ?- szpenął cicho, choć nie wiedział czy to komplement
-Chcę z Toba pogadac -zachichotał basista. Trunek wszedł w Jego krew całkowicie.
-Pewnie, siadaj. - Wskazał przyjacielowi kanapę.
-Ale Ty obok -uśmiechnał się - I weź coś do picia, nie ma co gadać o suchym pysku -rzekł siadając -Ale tu wygodnie, wow.. Włączysz muzykę?
-Pewnie. - Uśmiechnął się. - Czego chcesz posłuchać? The Wanted, Hannah Montanah, Justin Bieber? Może Miley Cyrus? A wybacz to ta sama osoba. - Śmiał się. -A moze One Direction!
-Za kogo ty mnie kurwa masz? -zaśmiał się Ratliff głośno -puść cokolwiek.
-Metallica? Wiem, że lubisz. -Uśmiech zagościł na twarzy Tommyego.
-Włącz cokolwiek i siadaj ,chcę pogadać.
-Co jest, Kitty? - Zapytał zdziwiony, nie zdążył włożyć płyty do odtwarzacza, a siedział tuż obok chłopaka.
-A przytulisz mnie ?
-Pewnie.-Męczyzna deliaktnie objął blondyna. -Jednakże chcę wiedzieć o co chodzi -rzekł biorąc kolejnych kilka łyków gorzkiego trunku
-Dlaczego sie na mnie tak cały czas dziwnie ostatnio patrzysz? Nie uciekaj od odpowiedzi,przecież widze,ze jest cos nie tak..
-Wszystko jest w porządku, Tommy... nie chcesz wiedzieć...
-jakbym nie chciał, to bym nie pytał...No?
-Słuchaj... kocham Cię, Tommy... nie wiem jak zareagujesz,no ale Cię kocham
-No ja Ciebie też,wiem wiem, braciszek Tommy,mała blond ciota,ale ja pytam co się dzieję.
-Tommy... kocham Cię najmocniej na świecie... myślę, że od kąd dopuściłem się świadomości,ze się w Tobie zakochałem, to nie potrafiłbym żyć bez Ciebie. Proszę Cię, zrozum mnie. -wybełkotał Adam. Choć spożył małą ilość alkoholu, wystarczała ona do zwierzeń tak poważnego kalibru.
W tej chwili Ratliff umilkł. Wbił wzrok w bruneta
-Adam, no.. Ale,że  powaznie tak do mnie, czy jaja sobie robisz?
-Całkowicie poważnie... -jęknął. - nie chce juz tego kryć.
-I.. -Tommy wział głeboki wdech, ledwo już był przytomy, oparł czoło o czoło wokalisty -Co z tym zrobisz?
-Nie mam pojęcia -odrzekł Adam wpartując się w zamglone spojrzenie mężczyzny.
-Shh -chłopak położył mu palec na ustach -Mów ciszej,tygrysie...Dźwieki niszczą nastrój -rzekł blondyn przemiszczajac wzrok na usta Lamberta.
-Jak bardzo chcesz to zrobić? -zapytał półszeptem czarnowłosy
-Bardzo...
-Zdajesz sobie sprawę,ze nie powinieneś?
-Tak..
-Dłużej nie mogę trzymac się z dala Tommy, to zbyt trudne -szptał Lambert muskając przy tym wargi Ratliffa. Basista zamknał oczy szepcząc wprost w usta Adama:
-Zrób to, teraz albo nigdy... -Blade usta jasnowłosego złaczyły się z różanymi wargami bruneta

~*~

Nazajutrz rano.

~*~

Pólnagi Ratliff spał wtulajac się ufnie w tors Adama,a ten z koleji gładził Jego plecy.
`nie powinienem` -myślał bez przerwy Lambert wpratrując się w spokojną twarz Tommyego `Jego serce należy już do innej`-powtarzał sobię to,niczym mantrę. Lecz serce i tak mówiło swoje.
Adam westchnął. Powieki blondyna powiodły ku górze, po chwili jednak gwałtownie opadły.
-Moja głowa -wymamrotał po chwili -Pić...Proszę.
-Już -zaśmiał się cicho Adam siegajac po butelkę wody stojącej na blacie stołu, podał ją Tommemu
-Dziękuję -szepnął biorąc duzy łyk płynu -Co się wczoraj działo? Mam urwany film... -rzekł patrząc w przerażone oczy Adama
-Ja...Miałem nadzieję,ze ty mi powiesz. -zapadła chwilowa cisza. Mężczyźni spojrzeli na siebie w milczeniu po czym buchneli głośnym śmiechem.

****

Z góry przepraszam za literówki :)

1 komentarz:

  1. Jestem :) Wybacz ale niestety nie dało się dodawać komentarzy anonimowo i musiałam coś na to poradzić.
    Fajne, naprawdę fajne są te trzy wpisy. Ciekawa jestem jak to się rozwinie dalej, miejmy nadzieję że dobrze dla Adama i Tommiego ;)
    Ps. A co do imienia tej dziwczyny Tommiego ... Dobry wybór ! Też nie lubię tego imienia i pasuję do "małej szmaty" XD

    OdpowiedzUsuń