sobota, 13 kwietnia 2013

9.Sposób użycia

Spóźniona,ale jestem :D !
Miałam zalatany dzień,ale za to niesamowicie przyjemny :)

Zapraszam :


Sposób użycia



-Uwielbiam tequilę.
-Nietrudno zauważyć. Ja nie lubię marchwi. A Ty czego?
-Nie lubię czekolady.
-Żyjesz w smutnym świecie..
-Tak,wiem. -doprał Tommy poprawiając grzywkę. Para siedziała naprzeciw siebie w kuchni przy dużym stole, pijąc kawę.
-Znamy się tyle czasu a nie wiemy o sobie nic... To naprawdę...Naprawdę.. -Lambert zmarszczył czoło szukając odpowiedniego słowa.
-Straszne -dopowiedział brązowooki kładąc dłoń na ręce bruneta -Ale spokojnie, mamy czas..
-Mamy dużo czasu -poprawił Go wokalista kryjąc źrenice pod zasłoną powiek -Muszę iść i zrobić makijaż.
-Szczerze mówiąc ,nienawidzę jak się malujesz -szepnął Ratliff zagryzając dolną wargę, Lambert spojrzał na niego łagodnie
-Dlaczego?
-Po prostu..

***

-Na pewno sobie poradzisz? jakby coś się działo, apteczkę trzymam w łazience w górnej szafce nad umywalką
-Adam, ja przecież wiem.. Nigdy tak się o mnie nie martwiłeś.
-Zawsze się martwiłem. A jakby co, to numery awaryjne wiszą(...)
-Na lodówce. Adam, ej, kochanie - Tommy złapał dłoń mężczyzny -Jak wrócisz będę cały i zdrowy, zaufaj mi -zaśmiał się całując drżące wargi bruneta - kocham Cię, będę uważał.. No idź.
-Wrócę wieczorem,obiecuję, nie potrwa to długo.
-Niech trwa ile trzeba, poradzę sobie, jestem dorosły,idź już na ten wywiad i wróć jak ze spowiedzi.
-Dobrze.. Kocham Cię -rzekł wychodząc. Tommy zatarł ręce `ciekawe co przede mną chowasz, panie Lambert` -pomyślał idąc do sypialni Adama. Postanowił sobie przeszukanie Jego rzeczy.

***

-Kabelki, ładowarka, biżuteria,kosmetyki - mruczał pod nosem Tommy przewalając rzeczy Lamberta, nagle ku jego oczom ukazał się kawałek koronkowego materiału.
-Jasna cholera... -uśmiechnął się szeroko - Uwaga uwaga,panie i panowie, Adam Lambert w stringach ! Taaak, tak, tłumy szaleją! -zaśmiał się zamykając szufladę, położył znalezisko na środku łózka i udał się pod prysznic.

~*~

Adma zobaczył leżącego na kanapie Tommy'ego, uśmiechnął się mimowolnie, jednak po chwili ujrzał też bieliznę leżącą obok.
-Nie wierzę... Znalazły się! - zaczął szybko ściągać ubrania. Ubrał koronkową bieliznę po czym...
-Cóż za widoki -zachichotał Tommy zagryzając nieśmiało dolną wargę - Widzę wywiad udany
-Cholera, Tommy, nie patrz! - Krzyknął głośno Adam zasłaniając swoje przyrodzenie.
-Nie mogę się potrzymać -odparł wstając złapał Adama za nadgarstki pchając go ku ścianie - I co teraz cwaniaku? Nieładnie tak się afiszować z tak skąpą bielizną
-Daj mi spokój Tommy, ale sam wsadzę Ci ją na... - Śmiał się
-Śnisz -odparł Ratliff napierając na usta Adama swoimi drążącymi wargami
Lambert objął go mocno i ściągnął jego koszulkę.
Dłonie Ratliffa powiodły ku górze, zaplotły się na karku Adama. Po chwili blondyn czując ręce wokalisty na swojej skórze westchnął cicho pogłębiając pocałunek
Adam zjechał dłonią w dół i wsunął swoje ręce w luźne bokserki Tommy'ego. Masował delikatnie jego członka
Gardłowe, niskie mruczenie wypełniło pokój. Mężczyźni trwali tak przez chwilę,lecz pomysł stania przy ścianie nie spodobał się Tommy'emu. Po chwili ten odsunął się gwałtownie od Adama i odszedł w stronę schodów na górę - Nie wiem jak Ty, ja wybieram się do sypialni...
-Żartujesz? Wolisz miękkie,wygodne łóżko od słomianej ściany? Wyobraź sobie jak nasi przodkowie musieli sobie radzić! A może oni robili to nie leżąc,a (...)
-Adam!-jęknął rozpaczliwie Tommy-Musisz zepsuć najlepszy moment?!
-Zawsze -odparł uśmiechnięty Adam podchodząc do ukochanego -Skoro nalegasz, to chodź już na górę...

***

Mężczyźni nie skończyli wędrówki do sypialni seksem. Leżeli naprzeciw siebie patrząc sobie nieprzerwanie w oczy.
-Tyle się zmieniło,Tommy... -szepnął czarnowłosy
-Widzisz ? Nie zawsze trzeba bać się zmian.
-Ja.. Ja nie bałem się zmian. Bałem się...Samotności.
-Ale w jakim sensie? Nie chciałeś mi powiedzieć o tym co czujesz bo bałeś się,że...
-Mnie odtrącisz-dokończył wokalista patrząc w błyszczące oczy Ratliffa
-To niedorzeczne -wyszeptał Tommy łącząc ich dłonie – I głupie.
-Strach to głupie uczucie. Wstyd tym bardziej..
-Wstyd? -zdziwił się Tommy.
-Moim zdaniem to wstydzić się mogą małe, nie świadome świata dzieci. Reszta jest kwestią tego,przy kim i ile sobie na coś pozwalamy. -Tommy wzruszył ramionami -Kocham Cię -dodał całując blondyna w czoło -Przy mnie możesz robisz wszystko co zechcesz...
-Adam,kotku..?
-Tak?
-Do czego Ty dążysz tą rozmową?
-Hmmm...Sam już nie wiem... po prostu boję się samotności, rozumiesz? - Pytał gładząc jego czoło.
-Rozumiem -wymamrotał Tommy. Zmęczenie wzięło górę nad szczupłym ciałem,nie chciał jednak zasypiać.
-Skarbie, powieki ci się kleją. Chyba musisz się przespać... SAM! - Dodał, gdy ujrzał uśmiech Tommy'ego.
-Skąd wiedziałeś o czym myślę? -rzekł Ratliff zagryzając niewinnie dolna wargę
-To chyba oczywiste... mój mały zboczeńcu. - Ucałował opiekuńczo jego czoło i okrył go kołdrą.
-Nie jestem zboczony -odparł Ratliff -Mam po prostu bujną wyobraźnię.
-Tak, tak.
-Nie wierzysz?
-Nie,... - Szepnął zjeżdżając dłońmi w dół jego pleców
-A mówią,ze to Tomasz jest niewierny -szepnął Ratliff
-To znaczy? - Zdziwił się Adam.
-Nie wierzysz,póki się nie przekonasz, póki nie zobaczysz.
-Daj już spokój z tą biblią - Śmiał się. - Chodź do mnie.
-Przed chwilą powiedziałeś,ze mam sobie spać sam,więc wynocha -zaśmiał się blondyn odpychając od siebie Lamberta
-Jesteś zmienny. Nie to nie... - Mówił, zjeżdżając do swojej męskości. Zabawiał się przy Tommym tylko po to by zrobić mu na złość.
-Zejdź mi z oczy zboczeńcu -rzekł zawstydzony Tommy odwracając się do Adama plecami
-Nie przesadzajmy, przecież teraz nie chcesz się ze mną kochać, więc muszę załatwić to na własną rękę. Dosłownie. - Śmiał się.
-Akurat obok mnie?
-Dlaczego nie?
-Może nie mam ochoty na twój ekshibicjonizm?
-Ekshibicjonizm uprawiają tylko ludzie, a sam powiedziałeś, ze nie jestem człowiekiem. Jestem tylko wyjątkowa jednostką. - Prychnął. - Nie przeszkadzaj mi, próbuję się masturbować. Mam nadzieję, że przyniesiesz mi jakaś chusteczkę... no chyba, ze chce ci się pić. - Rzucił złośliwie. Tommy otworzył szeroko oczy.
-Powiedziałem,że nie jesteś facetem -rzekł Ratliff wychodząc z pokoju rumieńcem na policzkach. Lambert ruszył za blondynem do łazienki -Hej, Tommy, co jest?
-Kazałeś iść mi spać bo czym emocjonalnie molestowałeś.
-Emocjonalnie? - Śmiał się. - No przestań, wolę już robić to w inny sposób.
-Jeżeli myślisz,ze jesteś symbolem seksu i każdy Cię pragnie, to się mylisz, wolę iść spać.
Adma nic nie odpowietrzał - zamurowało go.
-No co? Nie moja wina, starzejesz się,kochanieńki -rzekł Tommy z perfidnym uśmiechem na strach. Wiedział,ze nie skończy się to dla niego spokojnym wieczorem.
Adam szybko przycisnął chłopaka do ściany.
-Będziesz mnie teraz błagał o litość... - warknął, zdejmując resztę jego garderoby i wszedł niespodziewanie i gwałtownie w drobne ciało chłopaka. Tommy jęknął.
-Przestań ! Masz natychmiast przestać ! -donośny krzyk wyrwał się z gardła chłopaka
-Dlaczego? - Zapytał i przycisnął go mocniej do ściany. - No dlaczego?!-Nie chciał dawać sobą pomiatać, dlatego zawsze w takich sytuacjach przejmował kontrolę.
-Adam dość-Tommy starał się użyć jak najwięcej siły,lecz nie dał rady odepchnąć od siebie wyższego mężczyzny.
Lambert przywarł do niego całym ciałem i ssał jego obojczyki.
-I co teraz powiesz? - Zapytał się złośliwie, po czym zaczął gwałtownie poruszać biodrami w przód i w tył. Kochał go z całej siły, jeszcze nigdy nie pozwolił sobie na coś takiego z kimś innym. Jęczał i wzdychał do jego ucha, a Tommy odpowiadał tym samym. Kiedy wyszedł z jego ciała chłopak ledwo trzymał się na nogach.
-Obejmij mnie. - Powiedział Adam, a gdy Tommy to zrobił mężczyzna wziął blondyna na ręce i przeniósł do łóżka. Całował teraz całego jego ciało, zaczynając na jego głowie, a kończąc na jego stopach. Tommy mrużył oczy z rozkoszy, kiedy jednak poczuł mocny ucisk nadgarstków - zdziwił się. Spojrzał na Adama który właśnie związał mocno chłopaka sznurem.
-Już mi nie uciekniesz... - Uśmiechnął się, po czym zanurzył swojego członka delikatnie w jego ustach i ponownie poruszał się w przód i w tył.
Z ust Tommyego wydobywały się tylko stłamszone pomruki, jednak chłopak nie wyrywał się. Wpatrywał się w źrenice wokalisty.
-Chcę tylko, żebyś mnie posmakował... - Powiedział Adam zachrypłym od podniecenia głosem.
Tommy ssał jego członka nieśmiało i powoli, usłyszał po chwili cichy szept Adama.
-Dalej, skarbie... robisz to idealnie, tylko więcej śmiałości...
Tommy próbował posłuchać Adama i stał się bardziej agresywny. To był jego pierwszy raz, więc nie do końca wiedział co robić. Przygryzał delikatnie czubek męskości Adama, ssał ją i lizał. Adam głośno mruczał i pojękiwał, po chwili poczuł, ze zbliża się szczyt.
Tommy wiedział dobrze co teraz nastąpi. Poczuł już kilka kropel ciepłego płynu na swoim języku. Nie było już odwrotu.
-Pokaż mi swoją miłość, przełknij mnie! - Krzyczał Adam podczas orgazmu.
Tommy zrobił to bez żadnego obrzydzenia. Wiedział, że to smak osoby którą kocha ponad życie. Po chwili brunet opadł na ciało ukochanego. Obydwoje rozpaleni i zmęczeni dyszeli.
-Jesteś najwspanialszym kochankiem jakiego kiedykolwiek poznałem, a uwierz mi że było ich nie mało.. - Zaśmiał się.
Adam głaskał delikatnie głowę Tommyego.
-Liczę na rewanż... - Dodał Ratliff nieśmiało.

sobota, 6 kwietnia 2013

8. Czas.

Czas.

Oto i kolejna część mojego FF <3
Jakże kocham pisać to małe cholerstwo :)
Zapraszam.


**************************************************************************************

-Chyba sobie żartujesz ?-Powiedział Ratliff wysyłając gitarzyście mordercze spojrzenie.
-Daj spokój, wszyscy chcemy to zobaczyć -rzekł a 'widownia' zareagowała potwierdzającym okrzykiem.
-Sam nie wiem czy to taki dobry po(...) -Basista nie był w stanie dokończyć wypowiedzi. Wokalista naparł swoimi ustami na wargi blondyna rozsychając je delikatnie. Po krótkiej chwili drobny blondyn uległ pokusie delikatnie wysuwając swój język na spotkanie ze smakiem ust mężczyzny którego darzył czymś więcej niż pustym pożądaniem. Ta chwila zdawała się trwać wieczność,a rzeczywistość brutalnie dała pocałunkowi parę sekund racji bytu.
-No pięknie ! -zawołał Pittman pokazując zdjęcie Adamowi. Ten uśmiechnął się szeroko – Prześlesz mi je?
-Tylko zakręć butelką i pogrąż następną osobę, a ja zamawiam pizze...

***
Nazajutrz rano
***
Wokalista uchylił powieki, po chwili gwałtownie je zamykając – Moja głowa... -szepnął wstając -Gdzie ja jestem? -Rozejrzał się chwilę po pokoju. Zorientował się,ze jest to sypialnia Ratliffa. Z łazienki słychać było odgłosy torsji- wstał i sprawdził kogo męczy kac. Osobą byłą długowłosa szatynka. Adam opuścił szybko pomieszczenie. Kilka chwil później ujrzał Pittmana siedzącego przy stole z butelką wody.
-Gdzie Tommy? -zapytał przeczesując dłonią włosy.
-Poszedł do sklepu.
-Jest ktoś poza tą rzygającą panną na górze?
-Tylko my dwaj.. No, opowiadaj,póki nie ma Ratliffa co się wczoraj działo jak skończyliśmy horror i Brittany wraz z Gabby poszły do domu?
-A co miało się dziać?
-Nie udawaj.. Poszedłeś z Tommym na górę.. Wmówisz mi,że Go nie ten tego? -Pittman mrugnął do Adama porozumiewawczo, a ten tylko westchnął
Mogę Ci zagwarantować,ze nie. Zapamiętałbym to..A pamiętam tylko,ze rozmawialiśmy o czymś...On coś krzyczał, ja chyba płakałem...Nic poza tym nie pamiętam.

***

-Nic mnie nie obchodzi,że tyle jesz. Swoją część śniadania dostałeś-mówił Ratliff przygotowując kolejną porcję jajecznicy – Nie jesteś sam, Adam jeszcze nie jadł.
-On i tak jest gruby! -jęknął gitarzysta.
-Popatrz na siebie,baryło -warknął Ratliff rzucając w Pittmana łyżką.
-Wiesz...Odgrzeje sobie pizze. -rzekł uśmiechając się szeroko. Po chwili w drzwiach pojawił się Lambert.
-Pani Ratliff robi śniadanie-rzucił Monte wychodząc z kuchni. Tommy westchnął.
-Głodny? -zapytał wkładając jajecznicę na talerz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo -odparł Adam i uśmiechnął się wdzięcznie. Gdy basista podszedł z posiłkiem do bruneta, ten złapał Jego dłoń.
-Chyba...Musimy porozmawiać. Na trzeźwo
-Jak najbardziej, bo widzę po twoim zachowaniu,ze nie pamiętasz tej rozmowy... Ale to później. Na razie jedz...
-Mam się bać? -zapytał unosząc jedną brew.
-Sam nie wiem... Zobaczymy. Smacznego.
-Dziękuję.

***

-Następnie zostałem popchnięty na łóżko, za co dostałeś w twarz -powiedział Tommy patrząc przez okno, Adam z rozchylonymi ustami ze zdziadzienia oraz szeroko otwartymi oczami wsłuchiwał się w słowa blondyna który opowiadał mu wczorajsze wojaże na zabawie. - Zacząłem na Ciebie wrzeszczeć, z wrażenia,że umiem się tak głośno wydzierać aż usiadłeś. Jak powiedziałem,że – cytuję – "Musiałbym być nienormalnym,aby lecieć na tak pustego frajera jak Ty" zacząłeś płakać i skomleć,że mnie przepraszasz i jest Ci przykro,że inaczej nie umiesz i takie tam... Nie mogłeś się opanować, to usiadłem obok i zapytałem o co Ci w tym wszystkich chodzi a Ty mi wyjechałeś,że się we mnie kochasz od paru miesięcy i nie jesteś w stanie dłużej się z tym kryć, oczywiście zareagowałem na to ironiczną uwagą,że jeśli ma się ta konwersacja zakończyć w łóżku,to możesz to sobie wybić z głowy. -Tommy stanął plecami do Adama,walcząc ze łzami cisnącymi się w Jego oczy – A potem... Potem... -Zamilkł. Ścisk w Jego gardle nie pozwolił mu kontynuować monologu. Wspomnienie wczorajszej nocy powróciło
Adam siedział zapłakany na łózko, przepraszał za swoje zachowanie. Tommy usiadł obok i zapał Jego dłoń -Co się ostatnio z Tobą dzieje?
-Tommy,ja Cię kocham. Jak mam Ci to udowodnić? Jak mam sprawić,abyś uwierzył? Zrobię wszystko...-Ratliff przymknął zmęczone powieki.
-Nawet jeśli uwierzę, co to zmieni?
-Nie wiem... Nie wiem co robię, chcę być z Tobą, Tommy...-Basista westchnął ciężko. Choć byłoby to dla niego spełnieniem marzeń,nie wierzył w słowa pijanego bruneta. Czuł,że musi skończyć tę rozmowę nim powie kilka słów za wiele.
-Jestem hetero. -Wokalista zaskomlał głośniej chowając twarz w dłoniach
-Przecież wiem..-jęknął -Pamiętam o tym, nie mogę jednak przestać marzyć,ze kiedyś będzie inaczej...Tommy Joe,czy mogę...Mogę Cię przytulić? Proszę Cię, proszę...- Ratliff otarł ramieniem łzy napływające do Jego spojówek. Kruche ciało wtuliło się w ciepły tors Adama. Wokalista pocałował Jego czoło. Po chwili blondyn postanowił sobie zakończyć niepewność miedzy nim a Adamem raz na zawsze.
-Chciałbym,abyś wiedział ile dla mnie znaczysz...Chciałbym zapomnieć o wszystkich swoich osłonach i pokazać Ci kim tak naprawdę jestem...Chciałbym pokazać Ci moje uczucia,lecz po prostu się tego obawiam. Przepraszam- szepnął, lecz Lambert uciekł w krainę Morfeusza.

-Potem...? -Adam wbił wzrok w plecy Tommy'ego. Ten przełknął ślinę i rzekł oschle
-Pieprzyłeś jakieś głupoty, kazałem Ci się opanować.. Nie pamiętam kiedy zasnęliśmy, musieliśmy być zmęczeni.. Po prostu nie pij tyle, bo pierdolisz głupoty a ja muszę wysłuchiwać -powiedział wzdychając – To wszystko,możesz już iść.
-Tommy, kiedy ja...
-Wyjdź -powtórzył ,tym razem głośniej. Lambert wyszedł zamykając za sobą cicho drzwi. Z policzka Ratliff spłynęła gorzka łza a cichy szept kruszący serce blondyna opuścił usta:
-Kocham Cię....

***

Lambert znajdował się na jednej z Nowojorskich dyskotek. Starał bawić się jak najlepiej umiał. Wielu mężczyzn jak i kobiet zaczepiało Go i próbowało flirtować, jednak ten nie mógł zmusić się do zwracania większej uwagi na któregokolwiek z obecnych tu ludzi. Usiadł przy barze i zamówił drinka. Westchnął ciężko. Świadomość,że pragnął tylko jednego mężczyzny przy Swoim boku nie dawała mu spokoju... Po zapłaceniu barmanowi opuścił lokal. Udał się w kierunku swojego domu, chciał porozmawiać z mamą,która była mu najbliższą przyjaciółką.
W tym samym czasie Ratliff siedział pogrążony w samotności, w pustym mieszkaniu. Sprzątał. W pewnej chwili znalazł komórkę Lamberta. Ciekawość była silniejsza niż wartości moralne, zaczął przeglądać jej zawartość. Po upływie 20 minut natrafił na film oznaczony trzema literami 'x'.
Odtwórz”
Oczom Ratliffa ukazało się wideo, którego -zdaniem Adama – Nie powinien nigdy zobaczyć.

-Przestań mnie nagrywać -krzyknął rozradowany wokalista prosto w obiektyw
-Dopiero zacząłem -Tommy usłyszał swój głos -No dalej, zrób tak jeszcze raz, chce to mieć na wideo -mówił ochrypłym lekko głosem, po chwili telefon został postawiony na szafkę A sam Ratliff opadł na kanapę śmiejąc się delikatnie. Adam usiadł na nim okrakiem, Tommy rozchylił usta ze zdziwienia, po upływie kilku sekund usłyszał troskliwy szept wokalisty na nagraniu
- Na pewno?
-Na pewno -oczom Tommy'ego ukazał się obraz pocałunku pomiędzy nim a Jego przyjaciela
-Co dalej ? -rzekł Tommy
-A na co masz ochotę? -Odpowiedzią było zagryzienie wargi przez basistę. Na wideo jak i przez chłopaka oglądającego nagranie.
Dłonie chłopaka ułożyły się na karku Lamberta. Uśmiechał się nieśmiało – Powiedz to grzecznie do nagrania, bo się obrażę.. No dalej -szeptał składając motyle pocałunki na ustach wokalisty, ten natomiast skierował spojrzenie na telefon i oznajmił – Ja Adam Mitchel Lambert jestem bezgranicznie i bezwarunkowo zakochany w tej małej, jasnowłosej cholerze która stawia mi tu warunki! -zaśmiał się głośno łaskocząc Tommy'ego.
-Przestań, łaskocze!
-Jesteś taki piękny, gdy się uśmiechasz... -rzekł rozmarzonym tonem Adam gładząc policzek blondyna a u tego pojawiły się wypieki na policzkach.
-Nie przyznam się,ze Cię kocham,pamiętaj o tym. Na trzeźwo nadal będę hetero – prychnął Ratliff
-No tak,wiem wiem... Nie dziwię Ci się, kto chciałby taką marudę jak ja na trzeźwo
-Ja... -szeptał Tommy spuścił zawstydzony wzrok – Ale się nie przyznam... Wyłącz już nagrywanie, chcę spać.
-Dobrze kotku -rzekł Adam biorąc telefon do ręki,skierował aparat na blondyna –Powiedz coś na pożegnanie..
-Kocham Cię -powiedział uśmiechając się nieśmiało. Nagranie dobiegło końca. Serce blondyna biło bardzo wolno. Nie wiedział co dalej robić. Przecież skoro jest to na komórce Lamberta, zresztą oznaczył je nawet inną nazwą. Na pewno je oglądał. I to na pewno niejednokrotnie. Tommy udał się do domu Lamberta. Dość tych tajemnic. Dość skrywania się i obaw. Tommy miał dość wszystkiego. Opuścił dom z gotowością na walkę i telefonem Adama w kieszeni.

***
-Musi gdzieś tu być -westchnął Adam przeszukując swoją torebkę po raz setny tego wieczoru. Nie znalazł jednak zaginionej komórki. Rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wstał aby powitać gościa. W drzwiach stał Ratliff w podkoszulce i znoszonych dresach
-Czyś Ty oszalał!? Jest z minus dziesięć stopni! Chcesz zachorować czy może(...)- Ratliff położył palec na ustach Adama
-Piłeś coś?
-Drinka.
-Jesteś pijany?
-Nie... Ale co to za przesłuchanie? Tommy naprawdę nie mam nastroju na zagadki, zgubiłem coś i nie mogę znaleźć.
-To masz na myśli? -zapytał wyjmując komórkę z kieszeni. Adam uśmiechał się szeroko, lecz po chwili uśmiech zniknął z jego ust.
-Przeglądałeś Jego zawartość,prawda? -basista pokiwał potakująco głową. Brunet westchnął.
-Znalazłem nagranie -powiedział cicho spuszczając wzrok.
-I w związku z tym...? - Ratliff milczał. Nie wiedział co ma powiedzieć.
-Mogę zostać na noc? -Zapytał nie podnosząc wzroku znad podłogi. Wokalista uśmiechał się delikatnie
-Oczywiście...

***
Wieczór mijał spokojnie w domu Lamberta. Adam siedział w salonie oglądając jakieś teledyski. Tommy w tym czasie robił kolację. Serce nadal mocno mu biło, po wydarzeniach sprzed kilku godzin.
Mężczyzna dzielił się wszystkimi rzeczami na Twitterze, siedział więc pogrążony w i zapomniał o Bożym świecie. Po chwili spojrzał na niepewnego Tommy'ego. Podszedł do niego i objął go od tyłu.
-Ufasz mi? - Szepnął ciepło. Blondyn zadrżał.
-Skąd to pytanie?
-Sam nie wiem... - Mówił delikatnym głosem całując jego szyję.- Jesteś jakiś niepewny... chyba wiesz,że bardzo Cię kocham?
-No...Nie wiem -odparł przeczesując dłonią grzywkę.
-Hugh, jak to nie? - zawiódł się Adam pocałowawszy delikatnie jego miękki policzek. - Muszę Ci to mówić? Gesty nie starczają na dowód moich uczuć?
Ratliff nieśmiało spojrzał w błyszczące oczy bruneta szepcząc
- Chyba nie wiem do czego zmierzasz..
-Skarbie, chcę zamieszkać z tobą i zaszyć się gdzieś. Chcę spędzić swoje życie z tobą. Dobrze wiesz ,ze tylko mi starczasz.. Oczywiście wliczmy w to jeszcze jedzenie i seks- Śmiał się. - Kocham Cię, rozumiesz? I mam nadzieję,że w Twojej małej klatce piersiowej,serduszko bije dla mnie. -mówiąc to złapał drżącą dłoń chłopaka.
-Adam, ja...Ale.. Kiedy Ci to wpadło do głowy? Przespałeś się ze mną i masz urojenia -szeptał.
-Jakie urojenia? Tommy, kotku... Zrozum,że Cię kocham! No dalej... Zaufaj mi chociażby raz... jeden jedyny
-Nie... nie mogę w to uwierzyć? Niby miłość przychodzi od tak?
-Wiesz, ze dawno Cię kochałem... Dobrze o tym wiesz...
-Nie wiedziałem,ze miłość okazuje się olewaniem mnie... Ewentualnie takim owakim flirtem..
-Skarbie, co ty gadasz.. - szeptał. Niewiara Ratliffa raniła Go wprost we rozkochane,wrażliwe serce - Zaufaj mi...
Tommy po krótkiej chwili złączył z brunetem swoje usta w głębokim, romantycznym pocałunku - Kocham Cię.. -szepnął. Ta chwila była fenomenem. Cisza zapadła na ułamek sekundy, Adam uśmiechnął się promiennie.
-Też Cię kocham...
-Ok, zrobiłem kolacje.. Masz ochotę?
-Zawsze mam ochotę na trzy rzeczy które wymieniłem. - Śmiał się
-Seks i jedzenie...Gdybyś uważał masturbacje za seks byłbyś samowystarczalny
-Wolę Ciebie niż moją rękę. - Śmiał się biorąc sztućce.
-Chociaż tyle dobrego -zachichotał subtelnie siadając obok ukochanego.
-Wow, świetnie gotujesz Tommy, ja... ja robię tylko dobre parówki. - Śmiał się Adam. - To znaczy... gotuję.
-Oczywiście, gotujesz. -śmiał się wraz z nim Ratliff
-A ty nie jesz? - Uśmiechnął się
-Jestem na diecie, dziękuję -rzekł - Ubrudziłeś się
-Gdzie?
-No.. W kąciku ust.. Nie ,nie tutaj.. Eh,niezdaro. - Tommy nachylił się nad Adamem, po czym delikatnie musnął Jego usta językiem - I nie ma,widzisz? Jestem magikiem!
-Jesteś wspaniały. - Śmiał się przytulając go mocno. - A może jednak? - szepnął, po czym włożył widelec do buzi Tommy'ego
-Jesteśmy ze sobą kilka minut a Ty mi już ładujesz w usta? No z kim ja się wiąże - zaśmiał się Ratliff siadając na kolana Adama
-Ładować w usta to ja mogę... - Śmiał się obejmując go. Blondyn wdzięcznie zachichotał wtulając się ufnie w tors Lamberta,na co ten pogładził delikatnie jego głowę i ucałował jego czoło.
-Jesteś zmęczony?
-Tylko trochę.. Ale to nic, jedz, posiedzę i zaraz się wybudzę -rzekł, lecz nie zabrzmiało to przekonująco, gdyż po chwili ziewnął głośno
-Chyba powinieneś iść spać. Chodźmy do sypialni. - Zaproponował delikatnie.
-Chcesz ze mną spać? -Zdziwił się. Uważał Lamberta zwykle za mniej czułego.
-Dlaczego nie?
-Cóż, ja... Nie wiem, po prostu nie spodziewałem się,ze ty...
-Że ja? - Szepnął uśmiechając się. - Chcę Cię trzymać w swoich ramionach przez cała noc i pilnować...
-Pilnować? Nie jestem aż taką łamagą.. Nie połamię się przez sen..
-Skarbie, nie zrozum mnie źle. Myślałem, że lubisz romantycznych facetów... w sumie to nie wiedziałeś nigdy że lubisz facetów, prawda? - Śmiał się na co Tommy zareagował subtelnym rumieńcem. - No chodź. - Wyciągnął rękę.
-Lubię Ciebie, a nie facetów.. Nie uważaj się za faceta, tylko za wyjątkową jednostkę ludzką w moim przypadku.
-Uraziłeś moją męskość, musisz ponieść karę! - Śmiał się biorąc go na ramiona. -Idziemy do sypialni.
-Wcale nie... Ale ja... Ja.. Masz mnie postawić! Jestem gruby i ciężki, już! Natychmiast chcę wracać na ziemię!
-Skarbie, nie jesteś gruby... - Szepnął po czym położył go na miękkim łóżku. - Jesteś tylko zmęczony. - Mówił, głaszcząc delikatnie jego plecy.
-Nie dotykaj mnie tak..
-Dlaczego? - Śmiał się.
-Bo polecę, bo się podniecę -zachichotał.
-Zostajesz skarbie. - Pogłaskał jego głowę i okrył go kocem. - Prześpij się, to był ciężki dzień. Posprzątam.
-Nie.. -szepnął łapiąc go za rękę - Zostań ze mną.
-Ale teraz... jestem przy tobie... - szepnął. - nie zamierzam odejść, nie ma takiej opcji.-rzekł ciepło,po czym przytulił chłopaka mocniej do swojego ciepłego torsu.
-No już, jestem przy Tobie...-powiedział półgłosem. Mężczyźni usnęli po chwili wtuleni w swe rozgrzane ciała.

wtorek, 2 kwietnia 2013

7.Epitafium Ciszy

Święta,święta, jakże ja ich nienawidzę ;__;
No niestety, nie ma niczego,czego tak nie lubię jak święta.
Przepraszam też za opóźnienie jednakże nie miałam internetu przez ten czas :<



Zapraszam na kolejną część:


Epitafium Ciszy.

Po godzinach rozmyślań Tommy Joe odpływał w krainę snów, jednak po chwili usłyszał pukanie do drzwi. Nie wiedział, czy otworzyć,wiedział bowiem doskonale kto stoi po drugiej stronie drzwi.
-Kurwa czego..-mruknął pod nosem ruszając w stronę drzwi. Nie był zachwycony na myśl goszczenia kogokolwiek,bowiem ubrany był tylko w czarne bokserki. Po chwili usłyszał:
-O, Tommy już się strudził i zdjął ubrania,no no no, świetnie. - Śmiał się Adma. Chciał załagodzić całą sprawę
-Co Ty mi tu pierdolisz? -westchnął uchylając drzwi – No wchodzisz, nie wchodzisz? Zimno jest?
-Wejdę - Uśmiechnął się szeroko Lambert zdejmując kurtkę, kierował się w stonę salonu
-Buty kurwa !-zawołał Ratliff trzaskając drzwiami
-A tam, przesadzasz. - Uśmiechnął się. Robił tzw 'dobą minę do złej gry'
-Przesadzony to Ty masz dzisiaj makijaż Co Ty z siebie robisz? Marylina Mansona? -bąknął Tommy pod nosem. Nie lubił makijaży Lamberta,zwykle uważał,że odbiera mu Jego 'naturalny urok'
-A co, nie podobam Ci się już?
-A podobałeś kiedykolwiek ? -odparł wychodząc do kuchni
-To chyba oczywiste. - Szepnął brunet jakby sam do siebie po czym usiadł na kanapie.
Blondyn po chwili wrócił z dwoma puszkami piwa, podał jedną Adamowi. Ten jednak spojrzał na Ratliffa krzywo
-Prowadzę..
-Przecież nic nie wspominałeś,że nie zostajesz na noc..
-Oh.. Jeżeli tak bardzo chcesz.. - wyszeptał, otwierając puszkę.
-Ależ kto powiedział,że chcę? Ja po prostu uważam,ze jesteś tak leniwy,że nie chce Ci się ruszać siedzenia drugi raz do auta, bo za daleko..
-Daj spokój, Może trochę w tym racji, ale i tak bardzo chcę zostać.
-A w jakimś konkretnym celu czy po prostu chce ci się wypić wszystkie moje browary?
-Tak, dwa cele, jeden został już wymieniony. - Śmiał się wokalista. - masz może coś mocniejszego?
-Po pierwsze - rzekł Tommy - Chyba nie wiem o co ci chodzi,jeżeli chodzi o cele.. A po drugie, wolisz wódkę czy whiskey ?
-Trudno wybrać.. daj obydwie! - Śmiał się. -Tommy, chciałem, żebyś... wybaczył mi. Nie chciałem Ciebie urazić, to było... jak grom z jasnego nieba. Jesteś po prostu.. taki pociągający...
Basistę zamurowało. Patrzył tępo w obraz Lamberta.
-Z Tobą na pewno wszystko w porządku? Może masz gorączkę?
-Mam gorączkę, kiedy patrzę na ciebie... -przybliżył się do niego- Tommy...
-No co? -zapytał nie odsuwając się ani o milimetr.. Zdawał sobie sprawę,ze Dla bruneta jet to tylko kolejna gra. Kolejny flirt. Postanowił przestać się stawiać.
-Pragnę cię... - wyszeptał prosto w jego usta.
-I co ja mam z tym zrobić? -zapytał uśmiechając się szeroko.
-Przestań zadawać głupie pytania! - Wrzasnął, obracając go na drugą stronę. Był teraz nad nim i przejął całkowitą kontrolę
-Przestań, to Ty mnie traktować jak swoją własność -odparł wściekle Ratliff. Nie wiedział co nim kierowało- cokolwiek to było, podobało mu się. Złapał Lamberta za kołnierz Jego koszuli i złączył z nim swoje wargi wpychając język wprost z Jego usta.. Po chwili eksplorował każdy milimetr ust mężczyzny. Odsunął się po chwili - I co ? Fajnie ?
Lambert uśmiechnął się szelmowsko
-Naked love.. -szepnął. Ratliff uśmiechnął się bezwiednie słysząc doskonale znane mu słowa.
-Take it off...-rzekł Lambert zdejmując swoją koszulę. Po chwili cała garderoba wokalisty znalazła się na podłodze.
Brązowe oczy, zwykle zmrużone i tajemnicze, nieśmiało wpatrywały się z akt Lamberta. Dłonie Tommyego złapały Nadgarstki Adama,które przeniósł na swój brzuch
Mężczyzna delikatnie masował ciało chłopaka. Jechał po jego plecach w górę i dół.
-Nie wiem czy powinniśmy -szepnął Ratliff wtulając się w ciało bruneta.
Adma uśmiechnął się i delikatnie pogłaskał jego włosy.
-Wiesz,że pragnę cię nie od dzisiaj... i jeżeli ty pragniesz mnie... - Szeptał.
-Tego nie da się zrozumieć, to się czuje... - jęknął wprost w jego ucho. Tommy zadrżał
-Nie , bo Ty..Bo ja.. -Chłopak spuścił wzrok -Nie wiem jak to powiedzieć..
-Zaufaj mi... nie zrobię nic wbrew tobie...
Ratliff wziął głęboki wdech - Zrób to.. Kochaj się ze mną,jakbym był najlepszym facetem jakiego spotkałeś.
-Jesteś nim... - Szepnął wokalista wtulając Tommyego delikatnie w swoje ciało.
Serce basisty mocniej zabiło. Jego ciało reagowało na dotyk Adama niczym kostka lodu na wrzątek. Cały się rozpływał.
Po krótkiej chwili poczuł delikatne pocałunki na swojej szyi. Nie minęła minuta a Adam zaczął przygotowywać ciało kochanka na wtargniecie w niego. Wsunął w niego palec po czym poruszał się nim w Jego wnętrzu, co chwila dokładając drugi.
-Jak się czujesz? - Mruknął Adam. - W porządku? -Odpowiedzią było potakujące skinienie głowy
Lambert powoli przewrócił go na brzuch i wszedł w niego delikatnym ruchem.
-Tommy, skarbie...
Chłopak jęknął głośno i wstrzymał oddech.
-Będzie bolało tylko na początku, przysięgam...
Wykonywał powolne ruchy w przód i w tył. Po chwili ból ustał a basista się rozluźnił czując na swojej skórze zdecydowany męski dotyk.
-Adam... proszę... powiedz, ze mnie kochasz...
-Mhmm...Kocham Cię, Tommy Joe... - wyszeptał wchodząc całkowicie w ciało kochanka. Niespodziewanie do uszu Tommyego dotarł dźwięk Jego komórki. Otworzył szeroko oczy ,leżąc samotnie w chłodnej pościeli,we własnym łóżku.
Złapał za telefon,zerknął na wyświetlacz. "Monte" - odebrał.
-Słucham? -rzekł przecierając zmęczone powieki
-Obudziłem Cię? A z resztą... Nie ważne. Wraz z kilkoma znajomymi balujemy u mnie,ale wiesz.. Zagłuszanie ciszy nocnej, policja, blah blah blah.. Ty mieszkasz w tak wspaniałej dzielnicy,ze aż pomyślałem,czy u Ciebie by nie można kontynuować?
-Jesteś skurwielem. Nie zaprosiłeś mnie na imprezę. Mało nie zostałeś zawieziony na komendę...I śmiesz mnie prosić o rozpieprzenie mojego domu?
-Zgadnij kto przyjedzie ze mną...
-On tam jest?
-Za parę chwil może być u Ciebie o ile na to pozwolisz. -Cisza owładnęła przez chwilę dialog przyjaciół... Po krótkim zastanowieniu się Ratliff rzekł:
-Widzimy się za dwie godziny.
-Mniej.
-Do zobaczenia. -rzucił i udał się pod prysznic.

***

Nie minęła godzina a piętnastoosobowa grupa ludzi bawiła się w rezydencji basisty,pijąc, paląc skręty i śpiewając do przebojów gwiazd muzyki POP. Gospodarz jednak siedział samotnie w kuchni paląc papieros za papierosem. Rozmyślał bowiem o Lambercie pijącym coraz to nowe drinki w pomieszczeniu obok. Po chwili, jak na życzenie, w drzwiach pojawił sie wysoki brunet
-Zawsze musisz się od wszystkich alienować?
-Zawsze musisz się wtrącać w nie swoje sprawy? -odparł ironicznie
-Sam zorganizowałeś tę zabawę a siedzisz samotnie..
-Nie prosiłem się o tę imprezę
-Przecież sam nas zaprosiłeś.
-Nie. Nie zapraszałem. Pozwoliłem tu się przenieść..
-Więc... -czarnowłosy oparł się plecami o stół i wyjął papieros z ust blondyna, po czym zaciągnął się głęboko -Skoro nie chcesz balować, to dlaczego się zgadzałeś?
-Chcieliście to macie, powinieneś podziękować i spieprzać. -Adam uśmiechnął się szeroko i spojrzał w sufit mamrocząc coś niezrozumiałego pod nosem.
-Nadal czekam na przeprosiny za obślinienie mnie. -powiedział Tommy przeczesując dłonią włosy.
-Przepraszam Cię.
-Za...? -Chłopak spojrzał na wokalistę zniecierpliwiony.
-Wybacz,że Cię pocałowałem... I przykro mi,ale chciałbym i tak zrobić to ponownie -powiedział,a uśmiech ani na chwilę nie znikał z Jego twarzy, przejechał językiem po suchych wargach i spojrzał na Ratliffa. Zbliżył się do niego na niebezpieczną odległość i wyszeptał wprost do ucha chłopaka:
-Drżysz... To dzięki mnie?
-Tak -odparł – To z obrzydzenia. -rzekł patrząc wściekle na wokalistę, po czym wysyczał groźnie – Opanuj się, jesteś pijanym, napalonym pedałem.
-A Ty fantastycznym, seksownym hetero. Taki jest świat -rzucił wokalista wychodząc.
-Ja hetero, co? Chciałbyś -prychnął chłopak pod nosem łapiąc za jeden z pełnych kieliszków i opróżnił zawartość wlewając ją w siebie – Ja heteryk...Dobre sobie.

***

"So I follow you home, and I'm waiting till you were alone" – w całym domu rozbrzmiewała muzyka tworzona przez artystę o pseudonimie twórczym Jeffree Star. Przyjaciele znajdowali się w salonie i grali w butelkę. Wypadło na Tommy'ego
-No dalej! Wolisz prawdę czy wyzwanie? -zawołał Georg śmiejąc się głośno
-Niech będzie już prawda, pytaj o co chcesz -odparł pewny siebie Ratliff biorąc kolejny łyk gorzkiego trunku
-Jest w tym pokoju ktoś kto wpadł Ci w oko?
-Oj tak -odparł bez chwili zastanowienia blondyn, a wszyscy zaczęli klaskać i krzyczeć. Przejął po chwili szklany przedmiot ,wybrał on Montego.
-Za jakie grzechy -zaśmiał się Pittman i spojrzał na przyjaciela – Kto ryzykuje ten się bawi, kto wybrzydza ten nie rucha,biorę wyzwanie.
-Woohoo odważnie -odparł basista i zatarł dłonie -Musisz zamówić każdemu z nas po 2 pizze i za nas zapłacić -Pittman wybuchnął śmiechem – Tylko tyle?
-Zgłodniałem -rzekł blondyn wzruszając ramionami.
-Dobra -zaśmiał się mężczyzna kręcąc kolejny raz szklanym przedmiotem. Po chwili szyjka butelki wskazała na niebieskookiego wokalistę.
-Wyzwanie -odparł z błyskiem w oku.
-Idealnie ! -zawołał uradowany Monte – Zemszczę się na Tommym. Pocałuj Go. Gorzko. -rzekł Pittman uśmiechając się szyderczo. 
Wszystkie głosy umilkły w ułamku sekundy. Lambert uśmiechnął się pewnie i skierował wzrok na blondyna. 
Basista zamarł.