niedziela, 11 sierpnia 2013

Ogłoszenie

Hej hej hej hej, chcę tylko powiedzieć,ze zaczynamy bloga z moją ukochaną Mrs.Pretty Kitty <3
KLIK

Zapraszamy :*

czwartek, 8 sierpnia 2013

17. Iluzje.

DZIEEEEŃ-DOOOO-BRYYYY ! Przepraszam za spóźnienie.
A teraz mozecie mnie spalić na stosie. XD"

Zapraszam :

Ciemnooki wszedł do sali,Pittman dopijał chłodną już kawę unosząc wzrok. Dostał SMS od przyjaciela 'Wasi nowi goryle nie chcą wpuścić mnie do środka' . Wstał kierując się w stronę drzwi. Po upływie dwudziestu minut mężczyźni siedzieli razem w szpitalnej sali.
-Na pewno dasz sobie radę?
-Mieszkam naprzeciwko, gdyby trzeba mu czegoś więcej niż tego co ma,poza tym, jakby coś się działo od razu napiszę lub zadzwonię. Nie martw się. -rzekł klepiąc Montego po plecach. Ten kiwnął potakująco głową i wyszedł, Isaac skierował wzrok na Tommyego. Uśmiechnął się nieśmiało. Wspomnienie powróciło,wraz z ciepłem rozlewającym się po ciele chłopaka. Pamiętał jakby to było wczoraj. Pewna próba sprzed kilku miesięcy...

Długie rzęsy rzucały cień na bladą skórę twarzy blondyna. Mocny makijaż podkreślał oczy,nadawał im nieco groźniejszy wyraz,lecz to nadal były ciepłe oczy które co chwila zerkały na Isaaca.
Carpenter wpatrywał się w chłopaka z zainteresowaniem wsłuchując się w Jego solo na gitarze.
-Świetna próba kochani! Jeśli zagramy tak pojutrze w LA to na zawsze nas zapamiętają! -zawołał Lambert na co zespół zareagował oklaskami. Wokalista zszedł ze sceny. Carpenter ruszył w stronę Tommy'ego. Lecz najwidoczniej nie on jako jedyny chciał spędzić wieczór w towarzystwie basisty:
-Tommy Joe, dasz się może zaprosić na drinka? Stawiam natualnie - powiedział Adam kładąc dłoń na ramieniu szczupłego chłopaka, ten uśmiechnął się lekko.
-Przepraszam, mam już plany... Może kiedy indziej, co? -W przeciwieństwie do Isaaca, uśmiech nie schodził z twarzy Adama.
-No dobrze. Tylko tym razem Ci odpuszczam, pamiętaj.
-Dobrze -zaśmiał się wdzięcznie chowając gitarę w futerał. -Issac? -rzekł obdarzając go nieśmiałym spojrzeniem.
-Tak? -rzekł mężczyzna podchodząc bliżej.
-Podwieziesz mnie? Bardzo Cię proszę, masz po drodze.
-Podwiózłbym nawet jakby nie było po drodze, znasz mnie, dawaj to, zaniosę do auta,jest ciężka. -blondyn uśmiechnął się mrużąc lekko oczy.
-Montego byś nie podwiózł - rzekł puszczając mu oczko i podał gitarę.
-Do Niego nie mam takiej słabości,jak do Ciebie. -odparł, na co basista zareagował obfitym rumieńcem. Gitarzysta uśmiechnął się dumnie kierując się na parking.
Po upływie dziesięciu minut jechali główną autostradą. Ze względu na późną godzinę, było już dość chłodno, a Tommy szedł w przykrótkim T-shircie. Issac bez słowa podarował mu swoją kurtkę,po chwili włączając ogrzewanie w samochodzie.
-Jakie masz plany,ze odmówiłeś Lambertowi? Zawsze chętnie z nim spędzasz czas -zauważył Isaac. Tommy parsknął śmiechem.
-Szczerze mówiąc, to nie mam żadnych, po prostu nie miałem ochoty na Jego towarzystwo. -odparł wklejając wzrok w kierowcę.
-Nie chcieć spędzać czasu z Adamem? Przecież wszyscy Go uwielbiają.
-Widocznie wolę spędzać czas z kim innym...
-Cóż...jak na razie spędzasz go ze mną -powiedział Carpenter wzruszając ramionami.
-Na to miałem ochotę -rzekł ledwo słyszalnie Ratliff wbijając wzrok w szybę, po której spływały chłodne krople wody.
-Tommy coś się stało? -zapytał zatrzymując samochód na czerwonym świetle. Położył dłoń na ramieniu towarzysza,patrząc mu w oczy. Basistę przeszedł elektryzujący dreszcz. Zagryzł dolną wargę spuszczając wzrok ze źrenic przyjaciela
-Nie,nie... Wszystko w porządku.
-Jesteś pewien?
-Nie... -wydusił z siebie a jedna, samotna łza spłynęła po Jego policzku. Issac po chwili starł ją lewym przegubem, złożył motyli pocałunek na czole chłopaka i rzekł ruszając w dalszą drogę:
-Śpisz dziś u mnie. Nie ma dyskusji, nie zostawię Cię takiego niezdecydowanego do niczego w domu samego.
-Ale Is...
-Skończyłem -przerwał mu. I choć nie spojrzał na chłopaka wiedział,ze ten się uśmiecha.

-Hej, Isaac? -szepnął Tommy wlepiając wzrok w przyjaciela
-Cześć mały. -rzekł siadając na brzegu łózka,pogładził dłonią policzek Ratliffa, na co ten zarumienił się lekko i spuścił wzrok. „Może nie wszystko stracone”-pomyślał uśmiechając się ciepło.
* * *

-Wszystko stracone -warknął Lambert patrząc w lustro wiszące w dużej łazience – wszystko przez Ciebie Ty zacofany dupku -mówił dopijając whisky, trzymając w dłoni wygniecioną fotografię z basistą. -Tommy... -wyszeptał wpatrując się w zdjęcie chłopaka
Duże, czekoladowe oczy. jasna grzywka opadająca na czoło kontrastowo współgrająca z makijażem. Szczupłe palce przesuwające się po gryfie gitary. Dobry przyjaciel. Wieczny samotnik. Perfekcyjny kochanek...

~Kochanie wiesz to,może to czas na cuda,bo ja nie przekreślam miłości.~ w głowie Adama rozbrzmiały słowa piosenki którą wykonywał wiele razy. Zamknął oczy. Jedno ze wspomnień wdarło się do Jego umysłu.
Pełne,malinowe usta, dziś na scenie pomalowane na wściekle czerwony odcień. Nie widział Ratliffa od ostatniej kłótni.. od dwóch miesięcy. Było to najdłuższe milczenie w czasie trwania ich przyjaźni,lecz żaden się nie ugiął. Tommy radził sobie z samotnością bezproblemowo.. Czego nie można było powiedzieć o Adamie.

Po upływie dwudziestu minut Lambert był już na miejscu -Pod halą na scenie której Ravi Dhar miał swój występ, ku Jego zdziwieniu kapela nadal grała, uśmiechał się szeroko w stronę znajomego ochroniarza
-Lambert! Przyszedłeś !-zaśmiał się klepiąc przyjacielsko Jego ramię -Tommy od samego rana nie mówił o niczym innym tylko o Tobie, to robiło się irytujące -rzekł wpuszczając mężczyznę do środka -Skończą ten bis i powinni schodzić, czuj się jak u siebie.
Wokalista zrobił jak mu polecono. Usiadł na skórzanej kanapie częstując się rozmaitymi przekąskami, po chwili zobaczył Raviego wchodzącego za kulisty.
-To był show! Tommy, Adam ma szczęście mając Cię w kapeli na stałe!
-Przecież o tym wiem-rzekł wstając z miejsca. Dhar umilkł. Wszystkie spojrzenia skierowane były na Lamberta. -No co ?
-Adam ! -zawołał basista wieszając się brunetowi na szyję, ten uśmiechnął się szeroko obejmując szczupłe ciało.
-Hej Kitty, świetny występ.
-Adam,naprawdę tu jesteś -szepnął mu na ucho, po chwili mężczyzna poczuł na swojej szyi mokre krople
-Glitterbaby, Ty płaczesz ?!-zawołał Adam odsuwając od Siebie chłopaka, spojrzał mu w oczy
-No bo tęskniłem -rzekł a srebrne krople ciekły po Jego twarzy rozmazując makijaż
-Coś czuję,że Lambert tej nocy nie będzie spał sam -ząsmiał się Dhar unosząc butelkę wódki i z szerokim uśmiechem na ustach rzekł -Za Adommy! Bo jak promować to całe gejostwo, to tylko w taki sposób!
-Jeśli pozwolisz... - Adam wlepił pytające spojrzenie w oczy jasnowłosego -za Adommy -szepnął Ratliff łącząc stęsknione za sobą wargi w delikatnym,czułym, pełnym miłości pocałunku.
-Wszystko stracone -rzekł wlewając do ust kolejną dawkę gorzkiego trunku– Wszystko przeze mnie... -szepnął chowając twarz w dłoniach.