Czas.
Oto
i kolejna część mojego FF <3
Jakże
kocham pisać to małe cholerstwo :)
Zapraszam.
**************************************************************************************
-Chyba
sobie żartujesz ?-Powiedział Ratliff wysyłając gitarzyście mordercze
spojrzenie.
-Daj
spokój, wszyscy chcemy to zobaczyć -rzekł a 'widownia' zareagowała
potwierdzającym okrzykiem.
-Sam
nie wiem czy to taki dobry po(...) -Basista nie był w stanie
dokończyć wypowiedzi. Wokalista naparł swoimi ustami na wargi
blondyna rozsychając je delikatnie. Po krótkiej chwili drobny
blondyn uległ pokusie delikatnie wysuwając swój język na
spotkanie ze smakiem ust mężczyzny którego darzył czymś więcej
niż pustym pożądaniem. Ta chwila zdawała się trwać wieczność,a
rzeczywistość brutalnie dała pocałunkowi parę sekund racji bytu.
-No
pięknie ! -zawołał Pittman pokazując zdjęcie Adamowi. Ten
uśmiechnął się szeroko – Prześlesz mi je?
-Tylko
zakręć butelką i pogrąż następną osobę, a ja zamawiam
pizze...
***
Nazajutrz
rano
***
Wokalista
uchylił powieki, po chwili gwałtownie je zamykając – Moja
głowa... -szepnął wstając -Gdzie ja jestem? -Rozejrzał się
chwilę po pokoju. Zorientował się,ze jest to sypialnia Ratliffa. Z
łazienki słychać było odgłosy torsji- wstał i sprawdził kogo
męczy kac. Osobą byłą długowłosa szatynka. Adam opuścił
szybko pomieszczenie. Kilka chwil później ujrzał Pittmana
siedzącego przy stole z butelką wody.
-Gdzie
Tommy? -zapytał przeczesując dłonią włosy.
-Poszedł
do sklepu.
-Jest
ktoś poza tą rzygającą panną na górze?
-Tylko
my dwaj.. No, opowiadaj,póki nie ma Ratliffa co się wczoraj działo
jak skończyliśmy horror i Brittany wraz z Gabby poszły do domu?
-A
co miało się dziać?
-Nie
udawaj.. Poszedłeś z Tommym na górę.. Wmówisz mi,że Go nie ten
tego? -Pittman mrugnął do Adama porozumiewawczo, a ten tylko
westchnął
– Mogę
Ci zagwarantować,ze nie. Zapamiętałbym to..A pamiętam tylko,ze
rozmawialiśmy o czymś...On coś krzyczał, ja chyba płakałem...Nic
poza tym nie pamiętam.
***
-Nic
mnie nie obchodzi,że tyle jesz. Swoją część śniadania
dostałeś-mówił Ratliff przygotowując kolejną porcję jajecznicy
– Nie jesteś sam, Adam jeszcze nie jadł.
-On
i tak jest gruby! -jęknął gitarzysta.
-Popatrz
na siebie,baryło -warknął Ratliff rzucając w Pittmana łyżką.
-Wiesz...Odgrzeje
sobie pizze. -rzekł uśmiechając się szeroko. Po chwili w drzwiach
pojawił się Lambert.
-Pani
Ratliff robi śniadanie-rzucił Monte wychodząc z kuchni. Tommy
westchnął.
-Głodny?
-zapytał wkładając jajecznicę na talerz.
-Nawet
nie wiesz jak bardzo -odparł Adam i uśmiechnął się wdzięcznie.
Gdy basista podszedł z posiłkiem do bruneta, ten złapał Jego
dłoń.
-Chyba...Musimy
porozmawiać. Na trzeźwo
-Jak
najbardziej, bo widzę po twoim zachowaniu,ze nie pamiętasz tej
rozmowy... Ale to później. Na razie jedz...
-Mam
się bać? -zapytał unosząc jedną brew.
-Sam
nie wiem... Zobaczymy. Smacznego.
-Dziękuję.
***
-Następnie
zostałem popchnięty na łóżko, za co dostałeś w twarz
-powiedział Tommy patrząc przez okno, Adam z rozchylonymi ustami ze
zdziadzienia oraz szeroko otwartymi oczami wsłuchiwał się w słowa
blondyna który opowiadał mu wczorajsze wojaże na zabawie. -
Zacząłem na Ciebie wrzeszczeć, z wrażenia,że umiem się tak
głośno wydzierać aż usiadłeś. Jak powiedziałem,że – cytuję
– "Musiałbym być nienormalnym,aby lecieć na tak pustego
frajera jak Ty" zacząłeś płakać i skomleć,że mnie
przepraszasz i jest Ci przykro,że inaczej nie umiesz i takie tam...
Nie mogłeś się opanować, to usiadłem obok i zapytałem o co Ci w
tym wszystkich chodzi a Ty mi wyjechałeś,że się we mnie kochasz
od paru miesięcy i nie jesteś w stanie dłużej się z tym kryć,
oczywiście zareagowałem na to ironiczną uwagą,że jeśli ma się
ta konwersacja zakończyć w łóżku,to możesz to sobie wybić z
głowy. -Tommy stanął plecami do Adama,walcząc ze łzami cisnącymi
się w Jego oczy – A potem... Potem... -Zamilkł. Ścisk w Jego
gardle nie pozwolił mu kontynuować monologu. Wspomnienie
wczorajszej nocy powróciło
Adam
siedział zapłakany na łózko, przepraszał za swoje zachowanie.
Tommy usiadł obok i zapał Jego dłoń -Co się ostatnio z Tobą
dzieje?
-Tommy,ja
Cię kocham. Jak mam Ci to udowodnić? Jak mam sprawić,abyś
uwierzył? Zrobię wszystko...-Ratliff przymknął zmęczone powieki.
-Nawet
jeśli uwierzę, co to zmieni?
-Nie
wiem... Nie wiem co robię, chcę być z Tobą, Tommy...-Basista
westchnął ciężko. Choć byłoby to dla niego spełnieniem
marzeń,nie wierzył w słowa pijanego bruneta. Czuł,że musi
skończyć tę rozmowę nim powie kilka słów za wiele.
-Jestem
hetero. -Wokalista zaskomlał głośniej chowając twarz w dłoniach
-Przecież
wiem..-jęknął -Pamiętam o tym, nie mogę jednak przestać
marzyć,ze kiedyś będzie inaczej...Tommy Joe,czy mogę...Mogę Cię
przytulić? Proszę Cię, proszę...- Ratliff otarł ramieniem łzy
napływające do Jego spojówek. Kruche ciało wtuliło się w ciepły
tors Adama. Wokalista pocałował Jego czoło. Po chwili blondyn
postanowił sobie zakończyć niepewność miedzy nim a Adamem raz na
zawsze.
-Chciałbym,abyś
wiedział ile dla mnie znaczysz...Chciałbym zapomnieć o wszystkich
swoich osłonach i pokazać Ci kim tak naprawdę jestem...Chciałbym
pokazać Ci moje uczucia,lecz po prostu się tego obawiam.
Przepraszam- szepnął, lecz Lambert uciekł w krainę Morfeusza.
-Potem...?
-Adam wbił wzrok w plecy Tommy'ego. Ten przełknął ślinę i rzekł
oschle
-Pieprzyłeś
jakieś głupoty, kazałem Ci się opanować.. Nie pamiętam kiedy
zasnęliśmy, musieliśmy być zmęczeni.. Po prostu nie pij tyle, bo
pierdolisz głupoty a ja muszę wysłuchiwać -powiedział wzdychając
– To wszystko,możesz już iść.
-Tommy,
kiedy ja...
-Wyjdź
-powtórzył ,tym razem głośniej. Lambert wyszedł zamykając za
sobą cicho drzwi. Z policzka Ratliff spłynęła gorzka łza a cichy
szept kruszący serce blondyna opuścił usta:
-Kocham
Cię....
***
Lambert
znajdował się na jednej z Nowojorskich dyskotek. Starał bawić się
jak najlepiej umiał. Wielu mężczyzn jak i kobiet zaczepiało Go i
próbowało flirtować, jednak ten nie mógł zmusić się do
zwracania większej uwagi na któregokolwiek z obecnych tu ludzi.
Usiadł przy barze i zamówił drinka. Westchnął ciężko.
Świadomość,że pragnął tylko jednego mężczyzny przy Swoim boku
nie dawała mu spokoju... Po zapłaceniu barmanowi opuścił lokal.
Udał się w kierunku swojego domu, chciał porozmawiać z mamą,która
była mu najbliższą przyjaciółką.
W
tym samym czasie Ratliff siedział pogrążony w samotności, w
pustym mieszkaniu. Sprzątał. W pewnej chwili znalazł komórkę
Lamberta. Ciekawość była silniejsza niż wartości moralne, zaczął
przeglądać jej zawartość. Po upływie 20 minut natrafił na film
oznaczony trzema literami 'x'.
„Odtwórz”
Oczom
Ratliffa ukazało się wideo, którego -zdaniem Adama – Nie
powinien nigdy zobaczyć.
-Przestań
mnie nagrywać -krzyknął rozradowany wokalista prosto w obiektyw
-Dopiero
zacząłem -Tommy usłyszał swój głos -No dalej, zrób tak jeszcze
raz, chce to mieć na wideo -mówił ochrypłym lekko głosem, po
chwili telefon został postawiony na szafkę A sam Ratliff opadł na
kanapę śmiejąc się delikatnie. Adam usiadł na nim okrakiem,
Tommy rozchylił usta ze zdziwienia, po upływie kilku sekund
usłyszał troskliwy szept wokalisty na nagraniu
-
Na pewno?
-Na
pewno -oczom Tommy'ego ukazał się obraz pocałunku pomiędzy nim a
Jego przyjaciela
-Co
dalej ? -rzekł Tommy
-A
na co masz ochotę? -Odpowiedzią było zagryzienie wargi przez
basistę. Na wideo jak i przez chłopaka oglądającego nagranie.
Dłonie
chłopaka ułożyły się na karku Lamberta. Uśmiechał się
nieśmiało – Powiedz to grzecznie do nagrania, bo się obrażę..
No dalej -szeptał składając motyle pocałunki na ustach wokalisty,
ten natomiast skierował spojrzenie na telefon i oznajmił – Ja
Adam Mitchel Lambert jestem bezgranicznie i bezwarunkowo zakochany w
tej małej, jasnowłosej cholerze która stawia mi tu warunki!
-zaśmiał się głośno łaskocząc Tommy'ego.
-Przestań,
łaskocze!
-Jesteś
taki piękny, gdy się uśmiechasz... -rzekł rozmarzonym tonem Adam
gładząc policzek blondyna a u tego pojawiły się wypieki na
policzkach.
-Nie
przyznam się,ze Cię kocham,pamiętaj o tym. Na trzeźwo nadal będę
hetero – prychnął Ratliff
-No
tak,wiem wiem... Nie dziwię Ci się, kto chciałby taką marudę jak
ja na trzeźwo
-Ja...
-szeptał Tommy spuścił zawstydzony wzrok – Ale się nie
przyznam... Wyłącz już nagrywanie, chcę spać.
-Dobrze
kotku -rzekł Adam biorąc telefon do ręki,skierował aparat na
blondyna –Powiedz coś na pożegnanie..
-Kocham
Cię -powiedział uśmiechając się nieśmiało. Nagranie dobiegło
końca. Serce blondyna biło bardzo wolno. Nie wiedział co dalej
robić. Przecież skoro jest to na komórce Lamberta, zresztą
oznaczył je nawet inną nazwą. Na pewno je oglądał. I to na pewno
niejednokrotnie. Tommy udał się do domu Lamberta. Dość tych
tajemnic. Dość skrywania się i obaw. Tommy miał dość
wszystkiego. Opuścił dom z gotowością na walkę i telefonem Adama
w kieszeni.
***
-Musi
gdzieś tu być -westchnął Adam przeszukując swoją torebkę po
raz setny tego wieczoru. Nie znalazł jednak zaginionej komórki.
Rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wstał aby powitać
gościa. W drzwiach stał Ratliff w podkoszulce i znoszonych dresach
-Czyś
Ty oszalał!? Jest z minus dziesięć stopni! Chcesz zachorować czy
może(...)- Ratliff położył palec na ustach Adama
-Piłeś
coś?
-Drinka.
-Jesteś
pijany?
-Nie...
Ale co to za przesłuchanie? Tommy naprawdę nie mam nastroju na
zagadki, zgubiłem coś i nie mogę znaleźć.
-To
masz na myśli? -zapytał wyjmując komórkę z kieszeni. Adam
uśmiechał się szeroko, lecz po chwili uśmiech zniknął z jego
ust.
-Przeglądałeś
Jego zawartość,prawda? -basista pokiwał potakująco głową.
Brunet westchnął.
-Znalazłem
nagranie -powiedział cicho spuszczając wzrok.
-I
w związku z tym...? - Ratliff milczał. Nie wiedział co ma
powiedzieć.
-Mogę
zostać na noc? -Zapytał nie podnosząc wzroku znad podłogi.
Wokalista uśmiechał się delikatnie
-Oczywiście...
***
Wieczór
mijał spokojnie w domu Lamberta. Adam siedział w salonie oglądając
jakieś teledyski. Tommy w tym czasie robił kolację. Serce nadal
mocno mu biło, po wydarzeniach sprzed kilku godzin.
Mężczyzna
dzielił się wszystkimi rzeczami na Twitterze, siedział więc
pogrążony w i zapomniał o Bożym świecie. Po chwili spojrzał na
niepewnego Tommy'ego. Podszedł do niego i objął go od tyłu.
-Ufasz
mi? - Szepnął ciepło. Blondyn zadrżał.
-Skąd
to pytanie?
-Sam
nie wiem... - Mówił delikatnym głosem całując jego szyję.-
Jesteś jakiś niepewny... chyba wiesz,że bardzo Cię kocham?
-No...Nie
wiem -odparł przeczesując dłonią grzywkę.
-Hugh,
jak to nie? - zawiódł się Adam pocałowawszy delikatnie jego
miękki policzek. - Muszę Ci to mówić? Gesty nie starczają na
dowód moich uczuć?
Ratliff
nieśmiało spojrzał w błyszczące oczy bruneta szepcząc
-
Chyba nie wiem do czego zmierzasz..
-Skarbie,
chcę zamieszkać z tobą i zaszyć się gdzieś. Chcę spędzić
swoje życie z tobą. Dobrze wiesz ,ze tylko mi starczasz..
Oczywiście wliczmy w to jeszcze jedzenie i seks- Śmiał się. -
Kocham Cię, rozumiesz? I mam nadzieję,że w Twojej małej klatce
piersiowej,serduszko bije dla mnie. -mówiąc to złapał drżącą
dłoń chłopaka.
-Adam,
ja...Ale.. Kiedy Ci to wpadło do głowy? Przespałeś się ze mną i
masz urojenia -szeptał.
-Jakie
urojenia? Tommy, kotku... Zrozum,że Cię kocham! No dalej... Zaufaj
mi chociażby raz... jeden jedyny
-Nie...
nie mogę w to uwierzyć? Niby miłość przychodzi od tak?
-Wiesz,
ze dawno Cię kochałem... Dobrze o tym wiesz...
-Nie
wiedziałem,ze miłość okazuje się olewaniem mnie... Ewentualnie
takim owakim flirtem..
-Skarbie,
co ty gadasz.. - szeptał. Niewiara Ratliffa raniła Go wprost we
rozkochane,wrażliwe serce - Zaufaj mi...
Tommy
po krótkiej chwili złączył z brunetem swoje usta w głębokim,
romantycznym pocałunku - Kocham Cię.. -szepnął. Ta chwila była
fenomenem. Cisza zapadła na ułamek sekundy, Adam uśmiechnął się
promiennie.
-Też
Cię kocham...
-Ok,
zrobiłem kolacje.. Masz ochotę?
-Zawsze
mam ochotę na trzy rzeczy które wymieniłem. - Śmiał się
-Seks
i jedzenie...Gdybyś uważał masturbacje za seks byłbyś
samowystarczalny
-Wolę
Ciebie niż moją rękę. - Śmiał się biorąc sztućce.
-Chociaż
tyle dobrego -zachichotał subtelnie siadając obok ukochanego.
-Wow,
świetnie gotujesz Tommy, ja... ja robię tylko dobre parówki. -
Śmiał się Adam. - To znaczy... gotuję.
-Oczywiście,
gotujesz. -śmiał się wraz z nim Ratliff
-A
ty nie jesz? - Uśmiechnął się
-Jestem
na diecie, dziękuję -rzekł - Ubrudziłeś się
-Gdzie?
-No..
W kąciku ust.. Nie ,nie tutaj.. Eh,niezdaro. - Tommy nachylił się
nad Adamem, po czym delikatnie musnął Jego usta językiem - I nie
ma,widzisz? Jestem magikiem!
-Jesteś
wspaniały. - Śmiał się przytulając go mocno. - A może jednak? -
szepnął, po czym włożył widelec do buzi Tommy'ego
-Jesteśmy
ze sobą kilka minut a Ty mi już ładujesz w usta? No z kim ja się
wiąże - zaśmiał się Ratliff siadając na kolana Adama
-Ładować
w usta to ja mogę... - Śmiał się obejmując go. Blondyn
wdzięcznie zachichotał wtulając się ufnie w tors Lamberta,na co
ten pogładził delikatnie jego głowę i ucałował jego czoło.
-Jesteś
zmęczony?
-Tylko
trochę.. Ale to nic, jedz, posiedzę i zaraz się wybudzę -rzekł,
lecz nie zabrzmiało to przekonująco, gdyż po chwili ziewnął
głośno
-Chyba
powinieneś iść spać. Chodźmy do sypialni. - Zaproponował
delikatnie.
-Chcesz
ze mną spać? -Zdziwił się. Uważał Lamberta zwykle za mniej
czułego.
-Dlaczego
nie?
-Cóż,
ja... Nie wiem, po prostu nie spodziewałem się,ze ty...
-Że
ja? - Szepnął uśmiechając się. - Chcę Cię trzymać w swoich
ramionach przez cała noc i pilnować...
-Pilnować?
Nie jestem aż taką łamagą.. Nie połamię się przez sen..
-Skarbie,
nie zrozum mnie źle. Myślałem, że lubisz romantycznych facetów...
w sumie to nie wiedziałeś nigdy że lubisz facetów, prawda? -
Śmiał się na co Tommy zareagował subtelnym rumieńcem. - No
chodź. - Wyciągnął rękę.
-Lubię
Ciebie, a nie facetów.. Nie uważaj się za faceta, tylko za
wyjątkową jednostkę ludzką w moim przypadku.
-Uraziłeś
moją męskość, musisz ponieść karę! - Śmiał się biorąc go
na ramiona. -Idziemy do sypialni.
-Wcale
nie... Ale ja... Ja.. Masz mnie postawić! Jestem gruby i ciężki,
już! Natychmiast chcę wracać na ziemię!
-Skarbie,
nie jesteś gruby... - Szepnął po czym położył go na miękkim
łóżku. - Jesteś tylko zmęczony. - Mówił, głaszcząc
delikatnie jego plecy.
-Nie
dotykaj mnie tak..
-Dlaczego?
- Śmiał się.
-Bo
polecę, bo się podniecę -zachichotał.
-Zostajesz
skarbie. - Pogłaskał jego głowę i okrył go kocem. - Prześpij
się, to był ciężki dzień. Posprzątam.
-Nie..
-szepnął łapiąc go za rękę - Zostań ze mną.
-Ale
teraz... jestem przy tobie... - szepnął. - nie zamierzam odejść,
nie ma takiej opcji.-rzekł ciepło,po czym przytulił chłopaka
mocniej do swojego ciepłego torsu.
-No
już, jestem przy Tobie...-powiedział półgłosem. Mężczyźni
usnęli po chwili wtuleni w swe rozgrzane ciała.
ŁAAAAAAAAAAA SĄ RAZEM ! no i na to czekałam XDDD
OdpowiedzUsuńale z nich zboczuszki jalk tak romawiają XDD no ale nareszcie powiedzieli co im na sercu leży i teraz powinno być dobrze prawda ? :D