sobota, 6 kwietnia 2013

8. Czas.

Czas.

Oto i kolejna część mojego FF <3
Jakże kocham pisać to małe cholerstwo :)
Zapraszam.


**************************************************************************************

-Chyba sobie żartujesz ?-Powiedział Ratliff wysyłając gitarzyście mordercze spojrzenie.
-Daj spokój, wszyscy chcemy to zobaczyć -rzekł a 'widownia' zareagowała potwierdzającym okrzykiem.
-Sam nie wiem czy to taki dobry po(...) -Basista nie był w stanie dokończyć wypowiedzi. Wokalista naparł swoimi ustami na wargi blondyna rozsychając je delikatnie. Po krótkiej chwili drobny blondyn uległ pokusie delikatnie wysuwając swój język na spotkanie ze smakiem ust mężczyzny którego darzył czymś więcej niż pustym pożądaniem. Ta chwila zdawała się trwać wieczność,a rzeczywistość brutalnie dała pocałunkowi parę sekund racji bytu.
-No pięknie ! -zawołał Pittman pokazując zdjęcie Adamowi. Ten uśmiechnął się szeroko – Prześlesz mi je?
-Tylko zakręć butelką i pogrąż następną osobę, a ja zamawiam pizze...

***
Nazajutrz rano
***
Wokalista uchylił powieki, po chwili gwałtownie je zamykając – Moja głowa... -szepnął wstając -Gdzie ja jestem? -Rozejrzał się chwilę po pokoju. Zorientował się,ze jest to sypialnia Ratliffa. Z łazienki słychać było odgłosy torsji- wstał i sprawdził kogo męczy kac. Osobą byłą długowłosa szatynka. Adam opuścił szybko pomieszczenie. Kilka chwil później ujrzał Pittmana siedzącego przy stole z butelką wody.
-Gdzie Tommy? -zapytał przeczesując dłonią włosy.
-Poszedł do sklepu.
-Jest ktoś poza tą rzygającą panną na górze?
-Tylko my dwaj.. No, opowiadaj,póki nie ma Ratliffa co się wczoraj działo jak skończyliśmy horror i Brittany wraz z Gabby poszły do domu?
-A co miało się dziać?
-Nie udawaj.. Poszedłeś z Tommym na górę.. Wmówisz mi,że Go nie ten tego? -Pittman mrugnął do Adama porozumiewawczo, a ten tylko westchnął
Mogę Ci zagwarantować,ze nie. Zapamiętałbym to..A pamiętam tylko,ze rozmawialiśmy o czymś...On coś krzyczał, ja chyba płakałem...Nic poza tym nie pamiętam.

***

-Nic mnie nie obchodzi,że tyle jesz. Swoją część śniadania dostałeś-mówił Ratliff przygotowując kolejną porcję jajecznicy – Nie jesteś sam, Adam jeszcze nie jadł.
-On i tak jest gruby! -jęknął gitarzysta.
-Popatrz na siebie,baryło -warknął Ratliff rzucając w Pittmana łyżką.
-Wiesz...Odgrzeje sobie pizze. -rzekł uśmiechając się szeroko. Po chwili w drzwiach pojawił się Lambert.
-Pani Ratliff robi śniadanie-rzucił Monte wychodząc z kuchni. Tommy westchnął.
-Głodny? -zapytał wkładając jajecznicę na talerz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo -odparł Adam i uśmiechnął się wdzięcznie. Gdy basista podszedł z posiłkiem do bruneta, ten złapał Jego dłoń.
-Chyba...Musimy porozmawiać. Na trzeźwo
-Jak najbardziej, bo widzę po twoim zachowaniu,ze nie pamiętasz tej rozmowy... Ale to później. Na razie jedz...
-Mam się bać? -zapytał unosząc jedną brew.
-Sam nie wiem... Zobaczymy. Smacznego.
-Dziękuję.

***

-Następnie zostałem popchnięty na łóżko, za co dostałeś w twarz -powiedział Tommy patrząc przez okno, Adam z rozchylonymi ustami ze zdziadzienia oraz szeroko otwartymi oczami wsłuchiwał się w słowa blondyna który opowiadał mu wczorajsze wojaże na zabawie. - Zacząłem na Ciebie wrzeszczeć, z wrażenia,że umiem się tak głośno wydzierać aż usiadłeś. Jak powiedziałem,że – cytuję – "Musiałbym być nienormalnym,aby lecieć na tak pustego frajera jak Ty" zacząłeś płakać i skomleć,że mnie przepraszasz i jest Ci przykro,że inaczej nie umiesz i takie tam... Nie mogłeś się opanować, to usiadłem obok i zapytałem o co Ci w tym wszystkich chodzi a Ty mi wyjechałeś,że się we mnie kochasz od paru miesięcy i nie jesteś w stanie dłużej się z tym kryć, oczywiście zareagowałem na to ironiczną uwagą,że jeśli ma się ta konwersacja zakończyć w łóżku,to możesz to sobie wybić z głowy. -Tommy stanął plecami do Adama,walcząc ze łzami cisnącymi się w Jego oczy – A potem... Potem... -Zamilkł. Ścisk w Jego gardle nie pozwolił mu kontynuować monologu. Wspomnienie wczorajszej nocy powróciło
Adam siedział zapłakany na łózko, przepraszał za swoje zachowanie. Tommy usiadł obok i zapał Jego dłoń -Co się ostatnio z Tobą dzieje?
-Tommy,ja Cię kocham. Jak mam Ci to udowodnić? Jak mam sprawić,abyś uwierzył? Zrobię wszystko...-Ratliff przymknął zmęczone powieki.
-Nawet jeśli uwierzę, co to zmieni?
-Nie wiem... Nie wiem co robię, chcę być z Tobą, Tommy...-Basista westchnął ciężko. Choć byłoby to dla niego spełnieniem marzeń,nie wierzył w słowa pijanego bruneta. Czuł,że musi skończyć tę rozmowę nim powie kilka słów za wiele.
-Jestem hetero. -Wokalista zaskomlał głośniej chowając twarz w dłoniach
-Przecież wiem..-jęknął -Pamiętam o tym, nie mogę jednak przestać marzyć,ze kiedyś będzie inaczej...Tommy Joe,czy mogę...Mogę Cię przytulić? Proszę Cię, proszę...- Ratliff otarł ramieniem łzy napływające do Jego spojówek. Kruche ciało wtuliło się w ciepły tors Adama. Wokalista pocałował Jego czoło. Po chwili blondyn postanowił sobie zakończyć niepewność miedzy nim a Adamem raz na zawsze.
-Chciałbym,abyś wiedział ile dla mnie znaczysz...Chciałbym zapomnieć o wszystkich swoich osłonach i pokazać Ci kim tak naprawdę jestem...Chciałbym pokazać Ci moje uczucia,lecz po prostu się tego obawiam. Przepraszam- szepnął, lecz Lambert uciekł w krainę Morfeusza.

-Potem...? -Adam wbił wzrok w plecy Tommy'ego. Ten przełknął ślinę i rzekł oschle
-Pieprzyłeś jakieś głupoty, kazałem Ci się opanować.. Nie pamiętam kiedy zasnęliśmy, musieliśmy być zmęczeni.. Po prostu nie pij tyle, bo pierdolisz głupoty a ja muszę wysłuchiwać -powiedział wzdychając – To wszystko,możesz już iść.
-Tommy, kiedy ja...
-Wyjdź -powtórzył ,tym razem głośniej. Lambert wyszedł zamykając za sobą cicho drzwi. Z policzka Ratliff spłynęła gorzka łza a cichy szept kruszący serce blondyna opuścił usta:
-Kocham Cię....

***

Lambert znajdował się na jednej z Nowojorskich dyskotek. Starał bawić się jak najlepiej umiał. Wielu mężczyzn jak i kobiet zaczepiało Go i próbowało flirtować, jednak ten nie mógł zmusić się do zwracania większej uwagi na któregokolwiek z obecnych tu ludzi. Usiadł przy barze i zamówił drinka. Westchnął ciężko. Świadomość,że pragnął tylko jednego mężczyzny przy Swoim boku nie dawała mu spokoju... Po zapłaceniu barmanowi opuścił lokal. Udał się w kierunku swojego domu, chciał porozmawiać z mamą,która była mu najbliższą przyjaciółką.
W tym samym czasie Ratliff siedział pogrążony w samotności, w pustym mieszkaniu. Sprzątał. W pewnej chwili znalazł komórkę Lamberta. Ciekawość była silniejsza niż wartości moralne, zaczął przeglądać jej zawartość. Po upływie 20 minut natrafił na film oznaczony trzema literami 'x'.
Odtwórz”
Oczom Ratliffa ukazało się wideo, którego -zdaniem Adama – Nie powinien nigdy zobaczyć.

-Przestań mnie nagrywać -krzyknął rozradowany wokalista prosto w obiektyw
-Dopiero zacząłem -Tommy usłyszał swój głos -No dalej, zrób tak jeszcze raz, chce to mieć na wideo -mówił ochrypłym lekko głosem, po chwili telefon został postawiony na szafkę A sam Ratliff opadł na kanapę śmiejąc się delikatnie. Adam usiadł na nim okrakiem, Tommy rozchylił usta ze zdziwienia, po upływie kilku sekund usłyszał troskliwy szept wokalisty na nagraniu
- Na pewno?
-Na pewno -oczom Tommy'ego ukazał się obraz pocałunku pomiędzy nim a Jego przyjaciela
-Co dalej ? -rzekł Tommy
-A na co masz ochotę? -Odpowiedzią było zagryzienie wargi przez basistę. Na wideo jak i przez chłopaka oglądającego nagranie.
Dłonie chłopaka ułożyły się na karku Lamberta. Uśmiechał się nieśmiało – Powiedz to grzecznie do nagrania, bo się obrażę.. No dalej -szeptał składając motyle pocałunki na ustach wokalisty, ten natomiast skierował spojrzenie na telefon i oznajmił – Ja Adam Mitchel Lambert jestem bezgranicznie i bezwarunkowo zakochany w tej małej, jasnowłosej cholerze która stawia mi tu warunki! -zaśmiał się głośno łaskocząc Tommy'ego.
-Przestań, łaskocze!
-Jesteś taki piękny, gdy się uśmiechasz... -rzekł rozmarzonym tonem Adam gładząc policzek blondyna a u tego pojawiły się wypieki na policzkach.
-Nie przyznam się,ze Cię kocham,pamiętaj o tym. Na trzeźwo nadal będę hetero – prychnął Ratliff
-No tak,wiem wiem... Nie dziwię Ci się, kto chciałby taką marudę jak ja na trzeźwo
-Ja... -szeptał Tommy spuścił zawstydzony wzrok – Ale się nie przyznam... Wyłącz już nagrywanie, chcę spać.
-Dobrze kotku -rzekł Adam biorąc telefon do ręki,skierował aparat na blondyna –Powiedz coś na pożegnanie..
-Kocham Cię -powiedział uśmiechając się nieśmiało. Nagranie dobiegło końca. Serce blondyna biło bardzo wolno. Nie wiedział co dalej robić. Przecież skoro jest to na komórce Lamberta, zresztą oznaczył je nawet inną nazwą. Na pewno je oglądał. I to na pewno niejednokrotnie. Tommy udał się do domu Lamberta. Dość tych tajemnic. Dość skrywania się i obaw. Tommy miał dość wszystkiego. Opuścił dom z gotowością na walkę i telefonem Adama w kieszeni.

***
-Musi gdzieś tu być -westchnął Adam przeszukując swoją torebkę po raz setny tego wieczoru. Nie znalazł jednak zaginionej komórki. Rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie wstał aby powitać gościa. W drzwiach stał Ratliff w podkoszulce i znoszonych dresach
-Czyś Ty oszalał!? Jest z minus dziesięć stopni! Chcesz zachorować czy może(...)- Ratliff położył palec na ustach Adama
-Piłeś coś?
-Drinka.
-Jesteś pijany?
-Nie... Ale co to za przesłuchanie? Tommy naprawdę nie mam nastroju na zagadki, zgubiłem coś i nie mogę znaleźć.
-To masz na myśli? -zapytał wyjmując komórkę z kieszeni. Adam uśmiechał się szeroko, lecz po chwili uśmiech zniknął z jego ust.
-Przeglądałeś Jego zawartość,prawda? -basista pokiwał potakująco głową. Brunet westchnął.
-Znalazłem nagranie -powiedział cicho spuszczając wzrok.
-I w związku z tym...? - Ratliff milczał. Nie wiedział co ma powiedzieć.
-Mogę zostać na noc? -Zapytał nie podnosząc wzroku znad podłogi. Wokalista uśmiechał się delikatnie
-Oczywiście...

***
Wieczór mijał spokojnie w domu Lamberta. Adam siedział w salonie oglądając jakieś teledyski. Tommy w tym czasie robił kolację. Serce nadal mocno mu biło, po wydarzeniach sprzed kilku godzin.
Mężczyzna dzielił się wszystkimi rzeczami na Twitterze, siedział więc pogrążony w i zapomniał o Bożym świecie. Po chwili spojrzał na niepewnego Tommy'ego. Podszedł do niego i objął go od tyłu.
-Ufasz mi? - Szepnął ciepło. Blondyn zadrżał.
-Skąd to pytanie?
-Sam nie wiem... - Mówił delikatnym głosem całując jego szyję.- Jesteś jakiś niepewny... chyba wiesz,że bardzo Cię kocham?
-No...Nie wiem -odparł przeczesując dłonią grzywkę.
-Hugh, jak to nie? - zawiódł się Adam pocałowawszy delikatnie jego miękki policzek. - Muszę Ci to mówić? Gesty nie starczają na dowód moich uczuć?
Ratliff nieśmiało spojrzał w błyszczące oczy bruneta szepcząc
- Chyba nie wiem do czego zmierzasz..
-Skarbie, chcę zamieszkać z tobą i zaszyć się gdzieś. Chcę spędzić swoje życie z tobą. Dobrze wiesz ,ze tylko mi starczasz.. Oczywiście wliczmy w to jeszcze jedzenie i seks- Śmiał się. - Kocham Cię, rozumiesz? I mam nadzieję,że w Twojej małej klatce piersiowej,serduszko bije dla mnie. -mówiąc to złapał drżącą dłoń chłopaka.
-Adam, ja...Ale.. Kiedy Ci to wpadło do głowy? Przespałeś się ze mną i masz urojenia -szeptał.
-Jakie urojenia? Tommy, kotku... Zrozum,że Cię kocham! No dalej... Zaufaj mi chociażby raz... jeden jedyny
-Nie... nie mogę w to uwierzyć? Niby miłość przychodzi od tak?
-Wiesz, ze dawno Cię kochałem... Dobrze o tym wiesz...
-Nie wiedziałem,ze miłość okazuje się olewaniem mnie... Ewentualnie takim owakim flirtem..
-Skarbie, co ty gadasz.. - szeptał. Niewiara Ratliffa raniła Go wprost we rozkochane,wrażliwe serce - Zaufaj mi...
Tommy po krótkiej chwili złączył z brunetem swoje usta w głębokim, romantycznym pocałunku - Kocham Cię.. -szepnął. Ta chwila była fenomenem. Cisza zapadła na ułamek sekundy, Adam uśmiechnął się promiennie.
-Też Cię kocham...
-Ok, zrobiłem kolacje.. Masz ochotę?
-Zawsze mam ochotę na trzy rzeczy które wymieniłem. - Śmiał się
-Seks i jedzenie...Gdybyś uważał masturbacje za seks byłbyś samowystarczalny
-Wolę Ciebie niż moją rękę. - Śmiał się biorąc sztućce.
-Chociaż tyle dobrego -zachichotał subtelnie siadając obok ukochanego.
-Wow, świetnie gotujesz Tommy, ja... ja robię tylko dobre parówki. - Śmiał się Adam. - To znaczy... gotuję.
-Oczywiście, gotujesz. -śmiał się wraz z nim Ratliff
-A ty nie jesz? - Uśmiechnął się
-Jestem na diecie, dziękuję -rzekł - Ubrudziłeś się
-Gdzie?
-No.. W kąciku ust.. Nie ,nie tutaj.. Eh,niezdaro. - Tommy nachylił się nad Adamem, po czym delikatnie musnął Jego usta językiem - I nie ma,widzisz? Jestem magikiem!
-Jesteś wspaniały. - Śmiał się przytulając go mocno. - A może jednak? - szepnął, po czym włożył widelec do buzi Tommy'ego
-Jesteśmy ze sobą kilka minut a Ty mi już ładujesz w usta? No z kim ja się wiąże - zaśmiał się Ratliff siadając na kolana Adama
-Ładować w usta to ja mogę... - Śmiał się obejmując go. Blondyn wdzięcznie zachichotał wtulając się ufnie w tors Lamberta,na co ten pogładził delikatnie jego głowę i ucałował jego czoło.
-Jesteś zmęczony?
-Tylko trochę.. Ale to nic, jedz, posiedzę i zaraz się wybudzę -rzekł, lecz nie zabrzmiało to przekonująco, gdyż po chwili ziewnął głośno
-Chyba powinieneś iść spać. Chodźmy do sypialni. - Zaproponował delikatnie.
-Chcesz ze mną spać? -Zdziwił się. Uważał Lamberta zwykle za mniej czułego.
-Dlaczego nie?
-Cóż, ja... Nie wiem, po prostu nie spodziewałem się,ze ty...
-Że ja? - Szepnął uśmiechając się. - Chcę Cię trzymać w swoich ramionach przez cała noc i pilnować...
-Pilnować? Nie jestem aż taką łamagą.. Nie połamię się przez sen..
-Skarbie, nie zrozum mnie źle. Myślałem, że lubisz romantycznych facetów... w sumie to nie wiedziałeś nigdy że lubisz facetów, prawda? - Śmiał się na co Tommy zareagował subtelnym rumieńcem. - No chodź. - Wyciągnął rękę.
-Lubię Ciebie, a nie facetów.. Nie uważaj się za faceta, tylko za wyjątkową jednostkę ludzką w moim przypadku.
-Uraziłeś moją męskość, musisz ponieść karę! - Śmiał się biorąc go na ramiona. -Idziemy do sypialni.
-Wcale nie... Ale ja... Ja.. Masz mnie postawić! Jestem gruby i ciężki, już! Natychmiast chcę wracać na ziemię!
-Skarbie, nie jesteś gruby... - Szepnął po czym położył go na miękkim łóżku. - Jesteś tylko zmęczony. - Mówił, głaszcząc delikatnie jego plecy.
-Nie dotykaj mnie tak..
-Dlaczego? - Śmiał się.
-Bo polecę, bo się podniecę -zachichotał.
-Zostajesz skarbie. - Pogłaskał jego głowę i okrył go kocem. - Prześpij się, to był ciężki dzień. Posprzątam.
-Nie.. -szepnął łapiąc go za rękę - Zostań ze mną.
-Ale teraz... jestem przy tobie... - szepnął. - nie zamierzam odejść, nie ma takiej opcji.-rzekł ciepło,po czym przytulił chłopaka mocniej do swojego ciepłego torsu.
-No już, jestem przy Tobie...-powiedział półgłosem. Mężczyźni usnęli po chwili wtuleni w swe rozgrzane ciała.

1 komentarz:

  1. ŁAAAAAAAAAAA SĄ RAZEM ! no i na to czekałam XDDD
    ale z nich zboczuszki jalk tak romawiają XDD no ale nareszcie powiedzieli co im na sercu leży i teraz powinno być dobrze prawda ? :D

    OdpowiedzUsuń